Oman jakiego nie znamy

Nasze spotkanie z Omanem rozpoczyna sie na calego - jedziemy w kierunku gor Hajar.

Naszym celem jest pokonanie gor  i dojechanie na pustynie Wahiba, po jej przejechaniu dotarcie do Oceanu Indyjskiego w Sur aby pozniej ponownie dotrzec do Maskat.

 

Na przejechanie tylko tego gorskiego terenu przeznaczamy cztery dni podrozy bezdrozami i kamienistymi serpentynami. Czesc szlaku to takze dobrej jakosci drogi asfaltowe, jednak by zobaczyc prawdziwe oblicze tego kraju decydujemy sie czesto na drogi gorsze, ale prowadzace przez jakze ciekawe gorskie wioski.

Po drodze czeka nas spotkanie z ciekawymi miejscami, w tym licznymi oazami i wadi, ktore wypelniaja sie woda tylko w czasie opadow. Na naszym szlaku historyczne miejsca i budowle – stare forty, palace i meczety.

Wjezdzamy wglab obcego nam i pelnego niespodzianek oraz tajemnic kraju.

Jak sie pozniej okazalo, to co czytalismy jeszcze w domu przygotowujac sie do naszej wyprawy, przekroczy nasze wszelkie oczekiwania.

Fascynujace i zapierajace dech widoki sprawiaja, ze zatrzymujemy sie od czasu do czasu aby spojrzec w glab dolin by porobic nieco pamiatkowych zdjec. Wdrapujemy sie coraz wyzej a droga staje sie coraz bardziej kamienista i stroma.

Ponure chmury nad szczytami ostrzegaja nas przed wiszaca w powietrzu zmiana pogody – ma padac deszcz, co oznacza, ze musimy zachowac szczegolna uwage i ostroznosc poruszajac sie w poblizu wadi.

Nasze pierwsze spotkanie z wadi to miejsce szczegolne – miejsce znane z cieplych zrodel. Dojezdzamy prawie az do wody i parkujemy w cieniu pod palmami nasz samochod. Na dworzu jest prawie 30 stopni ciepla wiec krotkie wejscie do wody staje sie calkiem przyjemne – woda jest rzeczywiscie ciepla.

Z chwila wejscia do wody nasze stopy staja sie pozywka dla malych rybek, ktore calymi grupami pojawiaja sie kolo nas.

Na brzegu co kawalek rozlozone koce i zaparkowane samochody. Miejscowi korzystaja z dnia wolnego – jest piatek, tj. pierwszy dzien arabskiego weekendu.

Cale rodziny odpoczywaja nad woda.

Stan wody w wadi  jest jeszcze bardzo niski i gdzieniegdzie przypomina wieksze kaluze.

W tym miejscu gdzie teraz jestesmy bedzie po desczu  rwaca rzeka o czym ostrzegaja stojace tu co kawalek znaki drogowe.

Na naszym szlaku w ciagu tych dni w gorach poznajemy rozne rodzaje wadi, kazde z nich jest inne , a jedyna wspolna cecha jest ich niespotykane piekno – jedne z nich sa bardzo zielone, inne kamieniste i surowe.


Przejezdzamy przez Wadi Bani Auf, Wadi Al Ayn, Wadi Bani Habib, Wadi Shab i inne mniejsze ale rownie malownicze.

Miedzy kolejnymi z nich przejezdzamy przez male wioski i liczne doliny. Jedna z nich to slynna Dolina Zmij, ktorych tu ponobno pelno. My nie spotykamy tu jednak zadnych. Na naszym szlaku lezy rowniez wielki Canyon.

Spektakularne widoki zapieraja dech w piersiach – surowa natura polaczona z gra kolorow – poszczegolne mineraly w skalach daja roznorodne refleksy i niesamowity wprost obraz.

W czasie przejazdu przez te gorskie bezdroza odwiedzamy tez stara stolice Omanu – piekne miasto Nizwa slynace  z historycznego fortu oraz oryginalnego arabskiego souku, na ktorym mozna kupic tradycyjne wyroby regionu.

Zwiedzamy fort i udajemy sie do miasta w poszukiwaniu souku.

Tu robimy troche zakupow do domu – kupujemy wanilie, troche omanskiego kadzidla, szafran, piekne szale pashmina i kaszmir.

Tutaj tez nie moze sie obyc bez wiazania chusty na glowe – turbanu arabskiego.

Jeden z kupcow upatrzyl mnie sobie jako modela i zawiazal mi oryginalna chuste w czarnych odcieniach. Wygladalem teraz jak jeden z nich...


Posmakowalismy co nieco omanskiego miodu prawdziwego tu przysmaku – halwy prosto z rodzinnej fabryczki. Same slodkosci!

Atmosfera panujaca w souku sprzyja dobrym zakupom, a handlowanie to jak zwykle jedna z wielkich atrakcji arabskich bazarow.

Tutejsi kupcy sa bardzo rozmowni, przyjazni i nie sa natarczywi – oferowane towary prezentowane sa przez nich dopiero po wyrazeniu naszego zainteresowania lub okazywana przez nas checia zakupu.

Oferowanej przez nich wody rozanej i przeroznych zachecajaco pachnacych olejkow jednak nie kupujemy.

Targowisko przeroznych wyrobow glinianych pochodzacych glownie z rejonu Bahla przyciaga tez swoja innoscia i bogactwem oferty. Przerozne naczynia i donice sa jednak zbyt wielkie by je kupowac.



Wielkie wrazenie sprawia tez na nas zwiedzenie Jabreen z pieknym, starym palacem arabskim. Takie miejscowosci jak Bahla, Al Hamra, Misfah, Ibra czy Birkat Al Mawz leza na szlaku prawie calkowicie opustoszalym. Na naszej drodze nie spotykamy prawie zadnych pojazdow.

Od czasu do czasu przed nami jakby wrosniete w gorskie zbocza stare budowle, a u ich stop ogromne gaje palm daktylowych.

Wjezdzamy na tzw. Gore Slonca – Jabal Al Shams.

Jestesmy teraz na wysokosci powyzej 2 tys. Metrow. Tu spedzamy jednen z noclegow. Towarzysza nam niezapomniane widoki podczas zachodu i wschodu slonca.

Poranek wita nas przymrozkiem – jest niesamowicie zimno, a zamarzniete kaluze wody przypominaja nam, ze jest zima... Po tych temperaturach w czasie dnia calkiem duzy i odczuwalny kontrast.

Spekana ziemia pod stopami to bazaltowe plyty lsniace czarnymi odbiciami. Krajobraz prawie ksiezycowy, a widoki wprost nie do opisania.

Podnoszaca sie znad lezacej w dole przeleczy mgla podswietlana jest wschodzacym sloncem – do tego te kolory w odbiciach od skal... Zamurowalo nas, po prostu dla nas cos calkowicie nowego...

Kolejny etap naszej wyprawy to wjazd na Zielona Gore – tj. Jabal Al Akhdar.

Nazwa tej gory pochodzi od bardzo urodzajnych okolic – tutaj w formie tarasow uprawiane sa krzewy rozane, ktorych widoczne sa tu cale plantacje. W przydroznych wioseczkach znajduja sie male destylatornie przerabiajace platki rozane w znany olejek stosowany szeroko w przemysle perfumeryjnym lub tez bezposrednio sprzedawany na bazarach.

Drzewa orzechowe, migdalowe i granatu uzupelniaja krajobraz.

Doliny w szczegolnosci w poblizu wadi pokrywaja geste gaje palm daktylowych.

Tak bogatej przyrody w tym zasadzie pustynnm kraju nie oczekiwalismy.

Tak samo zreszta jest z woda, ktorej tu pod dostatkiem.

Historyczny system nawadniajacy, tzw. Falaj, w postaci naziemnych kanalow jest widoczny wszedzie.

Widzielismy tez w jaki sposob regulowany jest dostep do wody dla poszczegolnych jej odbiorcow. Caly skomplikowany system z blokowaniem „skrzyzowan” kanalow powoduje kontrolowany podzial wody na poszczegolne plantacje oraz gospodarstwa domowe.

Woda w kazdym kanale falaj nadaje sie do bezposredniego picia w trakcie przeplywu. Podobno ten system nawadniajacy zalozyli tu przed wiekami Persowie i przez ten caly czas przetrwal on i spelnia swoja funkcje do dzisiaj. Dzieki temu moglismy na naszej trasie caly czas podziwiac bujna przyrode. 


Spotykani w drodze miejscowi ludzie sa bardzo przyjaznie nastawieni i nie stronia od kontaktow. Po uzyskaniu zgody na zrobienie wspolnego zdjecia lody zostaja przelamane – sa rozmowni i bardzo goscinni.

Nie ukrywam, ze troche obawialismy sie tego „wtargniecia” wglab calkowicie obcego nam kraju. Nie wiedzielismy co nas tu oczekuje. Ten tajemniczy swiat oczarowal nas jednak niebywalym spokojem i przyjaznym nastawieniem do przybyszy z innych kultur. Oman to obecnie kraj bardzo tolerancyjny i otwarty – polityczna i gospodarcza izolacja sprzed paru jeszcze lat to juz tylko historia... Obecny wladca Omanu – Sultan Qaboos zamienil ten kraj w otwarty dla wszystkich.

Brak informacji i tylko sporadycznie docierajace do naszej cywilizacji wiadomosci owialy ten region tajemnica i sprawiaja, ze spotkanie z realiami na miejscu dzialaja w taki sposob jak w naszym przypadku. Krotko przed przyjazdem do Omanu roznie bywalo z informacami o tym co nas tu oczekuje...

O tym jak pozytywnie nastawieni jestesmy do tego co nas tu spotkalo swiadczyc moze m.in. to, ze juz myslimy o ponownej wyprawie do sultanatu.

Teraz dojezdzamy do punktu, w ktorym kontrolowane sa nasze dokumenty i papiery pojazdu. Dalej moga jechac tylko pojazdy z napedem 4x4. Podjazdy i gorskie serpentyny sa zbyt niebezpieczne dla noralnych pojazdow.

Nasze dokumenty potrzebne sa do zanotowania naszych danych w celu prowadzenia kontroli czy wszyscy wjezdzajacy w gory tez pozniej wracaja - umozliwia to ewentualne poszukiwania turystow, ktorzy zagubia sie lub ulegna na tych bezdrozach wypadkom.

Przy powrocie nasze dane usuwane sa z komputera.

Dla poteznych ciezarowek dowozacych materialy budowlane na ciagnacy sie w gorze plaskowyz usytuowane sa przy drodze co kilka kilometrow specjalne piaszczyste i kamienne najazdy dla schlodzenia i odblokowania hamulcow.

Jadac w kierunku Jabal Al Akhdar mijamy punkt widokowy Diana View Point, ktory obecnie zamieniany jest w resort hotelowy. W poblizu znajdujemy tez nasz punkt noclegowy. Nasz hotel to znowu zespol domkow w pieknym terenie nad sama krawedzia przeleczy. Z naszego domku rozlega sie piekny widok na polozone w dole tarasy zieleni i serpentyny drog.

W drodze, od kiedy wjechalismy w gory, caly czas towarzysza nam kozy.

Po zachodzie slonca i spozyciu kolacji udajemy sie zmeczeni na spoczynek, by nastepnego dnia kontynuowac nasza przygode.

Rankiem, pelni energii jedziemy na druga strone przeleczy.

Droga po wzgorzu nie jest latwa. Kamieniste wyboje i bezdroza prowadza nas na skraj plaskowyza.

Znajdujemy sie dokladnie naprzeciwko miejsca, w ktorym polozony jest nasz wczorajszy resort hotelowy. Stad widok jest jeszcze bardziej rozlegly.

Opuszczamy to fascynujace miejsce i zjezdzamy teraz w dol – udajemy sie juz nieuchronnie na spotkanie z pustynia.


Ponad 100 kilometrow jazdy po dosyc nudnym terenie urozmaica od czasu do czasu jakas miejscowosc i ciekawostka.

Mijajac Bat nie sposob zatrzymac sie przed ruinami starych grobowcow sprzed kilku tysiecy lat.

Ciagna sie one na wierzcholku wzgorza przy historycznym szlaku karawan ciagnacych przez Polwysep Arabski.

Do dzis nie wiadomo czy sa to grobowce czy tez calkiem cos innego. Znany jest tylko czas, w ktorym powstaly.

Jedziemy dalej i coraz czesciej mijamy postawione przy drodze znaki ostrzegawcze przypominajace o wedrujacych wielbladach – zblizamy sie do wielkiej pustyni Wahiba.

Ostatnie wzgorza powoli zamieniaja sie w piaskowe wydmy, a mijane wioski przypominaja swoimi warsztatami samochodowymi o koniecznosci zmniejszenia cisnienia powietrza w oponach.

Przed nami nastepny etap naszej omanskiej wyprawy. 

Nasze codzienne przezycia i przygody sprawily, ze nasza ciekawosc tym krajem jest coraz wieksza.

Z pewnoscia ten etap naszej podrozy bardzo wplynie na nasze dalsze plany.


Kommentare: 15 (Diskussion geschlossen)
  • #1

    Witold Jarzyna (Freitag, 01 Mai 2015 12:56)

    Zgodnie z obietnica moj nastepny artykul o przezyciach podczas naszej omanskiej przygody.
    Tym razem nasz przejazd przez bezdroza Gor Hajar i liczne oazy w drodze na pustynie Wahiba.
    Mysle, ze i tym razem podzielicie sie ze mna Waszymi refleksjami.
    Zycze milej lektury.
    Witek

  • #2

    Filip Arent (Freitag, 01 Mai 2015 22:58)

    A jednak sie doczekolem!
    Jest dalszy ciag z Omanu.
    Wiedziolem ze warte to czekanie.
    Ciekawe.

    Filip Arent

  • #3

    Grażyna (Montag, 04 Mai 2015 08:23)

    Cieszę się że mogę czytać dalszy opis twoich wspomnień o Omanie z tymi malowniczymi zdjęciami.
    To dla mnie całkowicie nowy świat.
    Pozdrawiam - Grażyna

  • #4

    Karol T. (Dienstag, 05 Mai 2015 10:18)

    Dzień dobry!
    Dużo się nie myliłem czekając po cichu na ciąg dalszy.
    Pisze pan tu w całkiem interesujący sposób.
    Mam wrażenie, że to właśnie dopiero teraz, po połączeniu tekstu z pana zdjęciami pańskie opowiadanie nabrało barw. Inni piszą tu czesto o jakości tych zdjęć, ja widzę to tak: to przecież wcale nie ich jakość techniczna (w końcu i tak tu mało ważna!) ale niespotykane kadry uzupełniają całość.
    Z tego co czytam aż nie bardzo chce mi się wierzyć, że mieliście tyle odwagi na samodzielne ruszenie wgłąb obcego kraju, bo nawet najlepsze przewodniki chyba nie są jednak aż na tyle pomocne by tego dokonać samemu po takich bezdrożach.
    Panie Witku, kto pomagał wam w zorganizowaniu waszego przejazdu?
    W jaki sposób można się w Omanie porozumiewać ze spotkanymi mieszkańcami?
    Myślicie o następnym spotkaniu z Omanem?
    To wprawdzie całkiem interesujące, ale chyba stanowczo nie dla mnie.
    Jestem przyzwyczajony do wygodnego spędzania mojego wolnego czasu i nawet już bardzo sfatygowany leżak jest dla mnie cenniejszy niż takie przygody.
    To przychodzi chyba z wiekiem!
    Niemniej serdecznie pana pozdrawiam i dziękuję za te informacje, które chętnie czytałem jak całkiem dobrą lekturę.
    Karol T.

  • #5

    Marek (Mittwoch, 06 Mai 2015 23:37)

    Bardzo ciekawy blog, a fotki to +++

    Marek

  • #6

    Ania "Mudra" (Freitag, 08 Mai 2015 10:50)

    Hey,
    Wklejenie zdjęć w twój opis daje super efekt - ten blog stał się przez to dla mnie ciekawszy.
    Dla mnie Oman to zupełnie obcy kraj, nawet nie za bardzo wiedziałam gdzie to leży.
    Dobrze jak mogę sobie teraz poczytać i pooglądać zdjęcia.
    Musiało być bosko!
    Ale i tak nie wiem czy bym się na taką podróż zdecydowała, chyba jednak nie!
    Pozdrawiam
    Ania

  • #7

    Martyna W. (Dienstag, 12 Mai 2015 07:28)

    Majowe pozdrowienia z Olsztyna.

    Surowość i obcość Omanu najlepiej można sobie wyobrazić ogladając twoje fotki.
    Jak i poprzednicy jestem przekonana, że to nie dla mnie.
    Dla mnie najlepsze i zawsze udane wakacje to Mazury i polskie Tatry.

    O Omanie mam zero informacji!
    Takie kraje są dla mnie dobre do oglądania w telewizji albo w magazynach podróżniczych, ale nie w naturze.
    W każdym razie ciekawie opisujesz swoje przeżycia, a twoje fotki są wprost odlotowe.

    Martyna

  • #8

    Jurek (Sonntag, 24 Mai 2015 14:35)

    Czytalem jak niezla ksiazke.
    Zainteresowany tematem skorzystalem z okazji i poczytalem twoje inne blogi.
    Ciekawe fotografie i dobre opisy - tak dalej!!!
    Pozdrawiam z Hamburga
    Jurek

  • #9

    Anita F. (Samstag, 06 Juni 2015 07:18)

    Bardzo ciekawy opis wycieczki i fajne fotki.
    Pozdrawiam

    Anita

  • #10

    T.S. (Donnerstag, 23 Juli 2015 16:29)

    Barwne wspomnienia z ciekawej wyprawy - foty rewelacja!
    Pozdrowienia - Tomek

  • #11

    Gabi (Freitag, 14 August 2015 14:35)

    Ciekawa lektura o bardzo ciekawym miejscu.
    Pozdro z Gdyni
    Gabi

  • #12

    Jan D. (Donnerstag, 27 August 2015 11:49)

    Hallo z Bremen.
    Czytajac twoje wspomnienia i przede wszystkim ogladajac twoje zdjecia z opisywanych krajow arabskich mozna miec wrazenie, ze to taki pieknyi spokojny swiat – tylko jechac i podziwiac!
    Sam wiesz, ze tak nie jest i tylko w tym stosunkowo waskim regionie jest wlasnie tak jak piszesz.
    Inne kraje tej strefy sa albo biedne i brudne, albo znajduja sie w stanie wojny.
    Jak tak dalej pojdzie, to za kilka lat arabska strefa zniknie z turystycznej mapy swiata, bo kto odwazy sie ryzykowac zycie w czasie urlopu.
    Nie ukrywam, ze kiedys sam lubilem krecic sie po Egipcie czy Maroku, a opalanie sie pod palmami Tunezji bylo nie lada przyjemnoscia – co z tego pozostalo?
    Faktem jest, ze kraje typu Oman czy tez wszystkie Emiraty Arabskie to zupelnie cos innego, pozostaje tylko pytanie – jak dlugo?
    Jest jeszcze tyle innych, bezpiecznych i doprawdy atrakcyjnych zakatkow dla turystow, ze jako wygodny i unikajacy przygod mieszkaniec Eurolandu zdecydowanie wybralem te spokojniejsze opcje, a slonca i atrakcji mam tyle samo.

    Pozdrawiam
    Janek

  • #13

    Kasia (Sonntag, 21 Februar 2016 14:23)

    Ryzykowna wyprawa wspaniale opisana i wzbogacona fotkami - super!!!
    Pozdro z szarego jeszcze Torunia - Kasia

  • #14

    Janusz (Sonntag, 02 Oktober 2016 20:53)

    Zebrane z Omanu wszystko co najlepsze. Mieszkam tu i pracuje, ale nie mam tyle czasu aby tak to objechac. Ten blog to jak swietny przewodnik, wiele juz widzialem ale dzieki tej stronie jeszcze kilka miejsc w Omanie odwiedze. Pozdrawiam z Muscatu.

  • #15

    Olek (Freitag, 14 Oktober 2016 11:33)

    Spodobalo mi sie twoje wspominanie przejechanego szlaku i twoje odczucia po spotkaniach z mieszkancami tego kraju. Nigdy nie myslalem, ze w takim zakatku mozna spotkac tyle wspanialych nowych przezyc i spotkac tak ciekawych ludzi. Z tego co ogladamy na codzien nie latwo wnioskowac, ze tak moze byc, a przekazywane nam obrazki z muzulmanskiego swiata sa raczej niezbyt ciekawe.
    Dobrze, ze piszesz o tym co sie tam dzieje "bez owijania w bawelne".
    Twoje opisy mozna rzeczywiscie traktowac jako maly przewodnik po tym kraju.
    Pozdrawaiam z Londynu (coraz mniej ciekawego)
    Olek F.