Bedac tutaj nie sposob zapomniec o pustyni i
o jej oazach.
To wlasnie te miejsca przedstawiaja stary
sposob zycia mieszkancow tych terenow.
Te miejsca sa tez powodami tesknoty i
powrotow mieszkajacych obecnie w duzych miastach, ale stawiajacych mimo to tradycyjne namioty beduinow na pustyni, to jakby namiastka domkow letniskowych w naszej strefie kulturowej. Nawet przed
prawie wszystkimi luksusowymi willami otoczonymi gajami palmowymi stoja takie symbole przeszlosci.
Takie widoki mamy caly czas zblizajac sie do
miejscowosci Al Ain – miasta powstalego przy oazie - miasta zieleni i kwiatow.
Miasto wchodzi w sklad emiratu Dubaj i lezy
na samej granicy z sultanatem Oman. Granica przebiega przez miasto.
Al Ain schowane jest wsrod tysiecy palm.
Domy otoczone sa jakby malymi parkami palmowymi. Zupelnie inny od do tej pory spotykanych przez nas widokow.
Al Ain slynie tez z najwiekszego i jeszcze wciaz
utrzymywanego zgodnie ze starymi tradycjami beduinow targu wielbladow.Mozna tu kupic kazdy rodzaj tego zwierzecia – obojetnie czy bedzie to wielblad wyscigowy, czy tez transportowy, albo tez z przeznaczeniem do uboju – tu znajdziesz z pewnoscia cos
dla siebie jezeli jestes zainteresowany.W zamknietych kojcach, ale
tez na ciezarowkach tlocza sie wielblady male i duze. Na placu trwa dobijanie targu za kupowane wlasnie zwierzeta. Sa tu kupcy, ktorzy przyjezdzaja nawet z dalekich stron, Al Ain slynie z dobrych
wielbladow i zawsze sciaga do siebie zainteresowanych kupnem i turystow, ktorzy z zaciekawieniem przygladaja sie temu arabskiemu targowi.
Kupcy zartowali, ze zamienia wielblady na kobiety,
ale na takowa zamiane jakos nie bylo chetnych…
Miasto utrzymywane jest zgodnie ze starym
stylem zabudowy bez szokujacej architektury. Znaki szczegolne to dekoracje skrzyzowan i rond ogromnymi symbolami arabskiego zycia codziennego.
Jest to miasto, w ktorym urodzil sie wielki tworca
wspolnoty emiratow – szejk Zayed bin Sultan Al Nahyan, o czym przypominaja na kazdym kroku widziane jego wielkie portrety.Stad wywodzi sie panujaca rodzina Al Nahyan.
W Al Ain znajduje sie tez muzeum - dom rodzinny
szejka Zayeda.
Palacyk pokazuje w jaki sposob mieszkali i
zyli czlonkowie obecnie panujacej rodziny przed laty. Nie ma tu wielkiego przepychu – widac, ze w tamtych latach mieszkancy prowadzili normalny tryb zycia.
Przed wejsciem do tego muzeum stali dwaj straznicy
w tradycyjnych strojach, sprawialo to, ze atmosfera odwiedzin tego miejsca miala charakter bardziej oficjalny. To nietypowe muzeum, w ktorym ma sie wrazenie, ze mieszkajacy tu wlasciciele udali
sie na krotki spacer pozostawiajac otwarty dom, pozwala zwiedzajacemu korzystac z wszystkiego co zostalo tu wystawione... Czulismy sie jak u siebie w domu.
Wstapilismy tez do miejscowego centrum
handlowego – i tutaj jak w Dubaju, czy tez w Abu Dhabi niesamowity przepych wystroju wnetrz.
Lsniace posadzki i kolorowe elementy wyposazenia
przytlaczaja nas, jestesmy przeciez tylko w niewielkim miescie przy oazie.
Lsniace posadzki i kolorowe elementy wyposazenia
przytlaczaja nas, jestesmy przeciez tylko w niewielkim miescie przy oazie.
W srodku znajduje sie wielkie otwarte lodowisko,
na ktorym arabskie dzieci w rytm muzyki jezdza wlasnie na lyzwach.
Wychodzac z centrum handlowego mamy plus 30° C –
arabska zima w pelni.
Teraz tez najlepsza pora na odwiedzenie farmy z
palmami daktylowymi.
Mamy teraz zime, wiec palmy nie owocuja. Mozna
sobie tylko wyobrazic ile tu jest wtedy owocow daktyli, bo drzewa rosna gesto kolo siebie. Tutaj mozemy zobaczyc w jaki prosty sposob odbywa sie wchodzenie na palme i scina cale kiscie daktyli.
Najedlismy sie tych smakolykow i tylko musielismy uwazac na pestki. Tu dowiadujemy sie tez jak przydatnymi owocami byly daktyle dla udajacych sie karawanami przez pustynie beduinow. Kilka daktyli
potrafilo przetrwac najgorsze czasy, a ze sa one niewielkie, mozna ich bylo ze soba zabrac spory zapas.
Przyjemnie chodzic w cieniu pod palmami, ktorych
tu wszedzie pelno.
Es sind noch keine Einträge vorhanden.