Pod palmami Barcelony...

Jest jesien 2012 – koncowka miesiaca pazdziernika – sloneczne, cieple dni od czasu do czasu spada drobny deszczyk, ale juz za chwile jest znowu bardzo przyjemnie. Od morza swiezy i cieply powiew delikatnego wiatru…       Chcialoby sie zanucic slowa piosenki „zolty, jesienny lisc…“, ale tu nie widac zadnych oznak jesieni, a juz wcale nie widac kolorowych lisci, ktore wlasnie opadly z drzew.

Jestesmy w Barcelonie, w krainie palm, cedrow i platanow. Podczas gdy nasz Berlin opuszczalismy pokryty dywanem spadajacych i jakze kolorowych lisci, trafilismy tu na kolory calkowicie podobne, jakze jednak inne…       Barcelona to miasto wspaniale i bardzo kolorowe – barwy nadaje jednak architektura – wszedzie dominuja tu pozostalosci tworczosci Gaudiego, Miro, Picasso i Salvatore Dali.

Z hotelu lezacego w poblizu wielu ciekawostek Barcelony udajemy sie wzdluz szerokiej ulicy Passeig de Gràcia w kierunku portu. Omijamy takie luksusowe sklepy jak Chanell, Boss, Armani i inne, ktorych tu pelno. Tak samo wiele jest tu wszelkiego typu kafejek czy restauracji – wszedzie tlumy turystow i mieszkancow. Co kawalek piekna architektura ze znanymi budynkami Gaudiego. Te zostawiamy jednak po drodze – do nich przyjdziemy innego dnia, chociaz az korci zeby wstapic do np. Casa Battlo…

Obojetnie gdzie akurat jestes , wszystko zdominowane jest zywymi barwami poludnia. Spacery wsrod palm albo tez wzdluz brzegu morza przy jeszcze letnich temperaturach i towarzyszacym odglosie fal morskich – prawie jak w bajce…

Nasze spotkanie ze stolica Katalonii rozpoczelismy wlasnie od dlugiej wyprawy wzdluz plazy – w Port Olimpic w znanej dzielnicy Barceloneta. To wlasnie tutaj bylo podczas Olimpiady w 1992 r. centrum olimpijskiego zycia. Wspaniala, nowoczesna architektura oraz szpalery palm sprawiaja, ze idziesz wciaz dalej i dalej…

Po drodze mijamy znane budowle bylej wioski olimpijskiej - niektore z nich to prawdziwe okazy architektury.

Wszystko utrzymane w pieknych barwach.

Slonce chylilo sie juz ku zachodowi kiedy dotarlismy do stacji kolejki linowej, ktora zawiozla nas na gore Montjuic. Stacja kolejki Teleferic de Montjuic to wysoka stalowa wieza, na ktora wjezdza sie winda i pozniej juz tylko wspaniale widoki na miasto i port Barcelony. Sama kolejka jak rowniez i wzgorze Montjuic znane sa jako doskonaly punkt widokowy na miasto.


Docieramy wreszcie na wzgorze i udajemy sie taras widokowy bedacy zarazem czescia restauracji. Znajdujemy wolny stolik i przy dobrym piwie podziwiamy roztaczajacy sie przed nami widok.

Pod nami szeroka panorama miasta… Wszystkie szczegolne miejsca widoczne jak na dloni. Teraz widac tez jak daleko jestesmy od naszego hotelu, ktory znajduje sie w poblizu widocznej w oddali Katedry Sagrada Familia. Stad widac prawie cala Barcelone - taras jest tak polozony, ze mozna obchodzac go podziwiac panorame we wszystkie strony.


Powoli zapada zmrok i zapalaja sie pierwsze swiatla – rozpoczyna sie nocne zycie Barcelony…

Schodzimy ze wzgorza i metrem udajemy sie w strone hotelu. Nie idziemy tam jeszcze – wpierw kierujemy sie w strone pieknie oswietlonego biurowca w ksztalcie jaja – Torre Agbar stojacego przy najbardziej ruchliwym skrzyzowaniu ulic na Plaça de les Glòries Catalanes. W drodze do hotelu w jednej z bardzo licznych tu lokalnych knajpek wzmacniamy sie trunkiem i posilkiem. W kawiarenkach i restauracjach tetni zycie – jeszcze pozostalo troche czasu zanim Katalonia uda sie do snu…

My udajemy sie dzisiaj juz do hotelu by zebrac sily na nastepne wypady, a czeka nas jeszcze wiele w nadchodzacych dniach – nasze spotkanie z Barcelona dopiero sie przeciez zaczyna…


Kommentare: 4 (Diskussion geschlossen)
  • #1

    Wiktor (Mittwoch, 14 November 2012 07:35)

    Pomyliłeś samoloty?
    Witam z Bydgoszczy.
    Człowieku, jestem zaskoczony, że piszesz o Hiszpanii.
    Byłem przekonany, że ty o tej porze roku tradycyjnie już chyba wylądujesz we Włoszech żeby powłóczyć się po Toskanii, a tu całkiem niezły zwód.
    Twój opis zaczyna się całkiem ciekawie i już czekam na dalszy ciąg (będzie?)

    Pozdrawiam
    Wiktor

  • #2

    Marek Z. (Mittwoch, 14 November 2012 12:48)

    Twoje blogi są zawsze fajnie poskładane – piszesz je w specjalnym programie?
    Ciekawy układ i interesujący opis.
    Bardzo mi się podoba i też czekam na więcej, bo Barcelona i całe południe Hiszpanii, to jeden z moich przyszłych celów a zatłoczonej Majorki mam chwilowo dosyć.
    Pozdrawiam - Marek z Opoczna

  • #3

    Kasia (Donnerstag, 15 November 2012 15:03)

    Całkiem, całkiem – zapowiada się zupełnie nieźle – nie dotarłam jeszcze do Hiszpanii, ale powoli się zbliżam, bo ostatnio zaliczyłam już Brukselę. Piszesz o twoim spotkaniu z Barceloną bardzo entuzjastycznie. Doprawdy ciekawa jestem co z tego wyniknie, chociaż wcale nie jestem pewna czy można oczekiwac dalszego ciągu. Z treści twojego artykuliku wynika, że tak – zgadza się?
    Spraw mi radość i pisz dalej – podoba mi się. Lubię czytać takie rzeczy, bo później sama dużo z tego korzystam, a każdy typ jest godny uwagi – szczególnie jeżeli podróżuje się na własną rękę.

    Z pozdrowieniami – Kasia

  • #4

    Witold Jarzyna (Donnerstag, 15 November 2012 20:35)

    Serdecznie witam i dziekuje za powyzsze komentarze.
    Troche sie usmialem z tego pomylonego samolotu - dobre sobie...
    Zgodnie z tym co pisalem staram sie rozszerzyc material o Barcelonie i napisalem dzisiaj kolejny artykul - do tego dojdzie pewnie jeszcze jeden i to powinno chyba starczyc na temat tego pieknego miasta.
    Kto wybiera sie tam w przyszlosci moze byc pewien, ze sie nie zawiedzie - to miasto jest mowiac krotko - piekne...