Amalfi, czyli uwiedziony przez syreny...

Historyczna Republika Zeglarska Amalfi

Jadac od strony Neapolu przejezdzamy przez historyczne i lezace nad Zatoka Neapolitanska miejscowosci i mijamy Wezuwiusz by w Castellammare di Stabia odbic w prawo i wjechac na Polwysep Sorrento. Jedziemy caly czas jego polnocna strona wzdluz Zatoki podziwiajac niezapomniane widoki na rozciagajacy sie u podnoza Wezuwiusza Neapol i Pompeje a takze zapierajace dech w piersiach panoramy rozleglej Zatoki Neapolitanskiej az po wyspe Ischia. Docieramy do Sorrento lezacego prawie u wierzcholka polwyspu. Jeszcze tylko kilka ostatnich spojrzen na wyspe Capri i rozlegly port w Sorrento i udajemy sie dalej.

Jadac w kierunku Salerno wjezdzamy na poludniowa strone polwyspu, na skaliste brzegi Morza Tyrrenskiego, na szlak znany jako Costiera Amalfitana, albo Costiera delle Sirene jak nazywa to miejscowa ludnosc – Wybrzeze Syren.

Caly ten szlak Amalfitanskiego Wybrzeza uznawany jest za najpiekniejsze w calej Bella Italia, a niektorzy uwazaja go za najbardziej malowniczy na swiecie. Ze wzgledu na swoja niepowtarzalnosc i piekno znajduje sie on pod ochrona Unesco.

Wyobrazam sobie jak musial cierpiec przeplywajacy tedy Odyseusz, kiedy przywiazany do masztu, aby nie ulegl spiewowi syren ogladal piekno wybrzeza…(opisuje to znana “Odyseja”). Jakby u szczytu polwyspu znajduje sie piekna i jakze znana wyspa Capri, kiedys miejsce spotkan “pieknych i bogatych”, dzis jeden z lepszych i drozszych celow urlopowych.

Wjezdzamy w waskie serpentyny Costiery – droga zaczyna sie wic i coraz czesciej chowac za ostrymi zakretami. Z jednej strony strome zbocza gor Monti Lattari, z drugiej z kolei stormy spad w dol do Morza Tyrrenskiego. Jednym slowem - droga pelna przygod...

Malownicza droga raz wznosi sie stromo w gore lub tez znowu opada w dol. Czeste skladanie lusterek przez kierowcow przy omijaniu sie pojazdow to normalny obrzadek. Docieramy kolejno do Positano, Praiano, Conca dei Marini i Vettica, by w koncu wjechac do Amalfi. Caly ten przebyty odcinek, to oslawiona Costiera Amalfitana, a opisana droga to nasz coroczny szlak, ktory musimy pokonac po przylocie samolotem do Neapolu aby dotrzec do tego, tak bardzo polubionego przez nas miejsca wypoczynku. Miasto Amalfi lezy w polowie drogi miedzy Sorrento a Salerno. Ta prawdziwa perla Wybrzeza, od ktorej pochodzi nazwa tego regionu, otoczona jest ze wszystkich stron skalami a klifowe nabrzeze sprawia od strony morza wrazenie niedostepnosci.

Tutaj na tym malowniczym terenie juz na poczatku XI wieku istniala najstarsza republika zeglarska, wazny osrodek handlowy i polityczny poludniowej Italii – byl to jeden z najwazniejszych handlowych portow panstwa wloskiego tamtych czasow. Kazdy, kto zwiazany jest z zeglarstwem i uczyl sie nawigacji, zna Amalfi z wynalazku kompasu przez amalfitanczyka Flavio Gioia, a opracowany w tym miescie pierwszy kodeks morski czyli tzw. Tablice Amalfitanskie (“Capitula et ordinationes curiae maritimae nobilis civitatis Amalphae”) tez z pewnoscia nie moga byc mu obce. Kodeks morski to zdecydowanie najwiekszy wklad tego miasta do rozwoju cywilizacji, a w Krolestwie Neapolu obowiazywal on az do konca XVI w. Tablice Kodeksu znajduja sie dzisiaj w amalfitanskim muzeum miejskim.

Kazdy zwiazany z wiara chrzescijanska powinien wiedziec, ze w krypcie Katedry w Amalfi pochowany jest sw. Andrzej. Odwiedzenie jego grobu moze odnowic wiare… Bardzo znane sa tez amalfitanskie cytryny, o wiele wieksze od znanych i normalnych zoltych cytryn. Sa one znacznie jasniejsze i maja bardzo duzo miazszczu, sa delikatniejsze od normalnych i je sie te cytryny jak jablko. Kiedys, w czasach republiki zeglarskiej byly one specjalnie wyhodowane dla zalog statkow udajacych sie w dlugie rejsy i byly naturalnym srodkiem zapobiegajacym szkorbutowi. Dzisiaj mozna je kupic wszedzie bedac w Amalfi. W Amalfi, na stokach gorskich do dzisiaj uprawia sie tez te calkiem “normalne” cytryny a robiony z nich likier Limoncello di Amalfi jest pyszny. Kazda miejscowosc produkuje te likiery przy czym kazdy z nich ma nieco inny smak.

Wracajac do historii miasta, ktore szczyt rozwoju datuje na X wiek, kiedy to zwiazane z Bizancjum i ukladami handlowymi z krajami arabskimi posiadalo nawet swoja kolonie kupiecka w Kairze. Miasto bylo tez zwiazane ukladami politycznymi z Saracenami, a piraci arabscy tez czesto omijali ten region w swoich wyprawach na podboje wloskich miasteczek. Port w Amalfi byl znany ze sprowadzania luksusowych towarow z Bliskiego Wschodu glownie dla spragnionego tego dworu papieskiego. W tamtych czasach liczylo Amalfi 50 tysiecy mieszkancow, co przy dzisiejszej liczbie ok. 10 tys. swiadczy o owczesnej swietnosci miasta, ktora przetrwala tylko do polowy XII wieku, kiedy to przybyli tu Normanowie i to prezne miasto kupieckie zaczelo zatracac swoje znaczenie. Wtedy to coraz wieksze znaczenie przejely takie porty jak Genua, Piza czy Wenecja. Najwiekszym i bardzo niebezpiecznym konkurentem okazala sie Piza, ktora tez po napadzie na miasto w 1135 roku doszczetnie ograbila Amalfi, ktore juz nigdy nie powrocilo do swojej dawnej swietnosci.

Do dzisiaj rokrocznie przeprowadzane sa wielkie historyczne regaty z uczestnictwem tych 4 wielkich republik wloskich – to wielkie wydarzenia dla tych miejscowosci. Regaty te odbywaja sie na przemian, w Genui, Wenecji, Pizie czy Amalfi i sa przy tej okazji wielka kolorowa parada historyczna i wielkim wydarzeniem dla kazdego z tych regionow.

Amalfi jest miastem bardzo gesto zabudowanym, panuje tu scisk pomiedzy poszczegolnymi domami, a pod nimi prowadzi gesta siec schodow, z ktorych kazde maja swoja nazwe. Nic dziwnego – to przeciez ulice prowadzace do celu. Ta jakby pajeczyna uliczek w formie tuneli prowadzi w roznych kierunkach i wchodzac tu mozna sie zgubic, to jakby rodzaj labiryntu. Czesto idac tymi schowanymi uliczkami wchodzi sie na rozlegle tarasy z pieknymi widokami na port i dalej na cale Morze Tyrrenskie. Schody te stanowia czesto poczatki calych szlakow turystycznych. Przejscie tym labiryntem pod domami jest znacznym skrotem w dojsciach do wybranych celow jednak z uwagi na bardzo wielka ilosc schodow nie nalezy do najlatwiejszych. W miescie, w ktorym rozwijal sie na duza skale przemysl papierniczy tworzacy bardzo cenione gatunki papieru do dzisiaj przetrwaly liczne male fabryczki w formie muzealnej. Mozna tu jeszcze teraz zobaczyc w jaki sposob wytwarzany byl papier w tradycyjny sposob reczny.

Dominujaca budowla miasta jest znana Katedra Sw. Andrzeja kryjaca w swojej krypcie jego zwloki. Wysokie, prowadzace do niej schody to prawdziwe wyzwanie dla strudzonych turystow, ktorych wszedzie tu pelno. Przyjezdzamy tu za kazdym razem w maju, kiedy jeszcze nie ma przeciez pelni okresu turystycznego, a mimo to zawsze tu pelno ludzi.

Bedac w Amalfi nie sposob nie odwiedzic Katedry, ktora doslownie przyciaga swoja magia. Pokonanie schodow zostaje sowicie oplacone tym co zobaczyc mozna w srodku tej sakralnej budowli. Nie sposob tez ominac te liczne kawiarenki, ktore przyciagaja swa kolorystyka i z daleka juz unoszacymi sie zapachami poludnia. Tu dostaniesz tiramisu, ktorego nie zapomnisz do konca zycia... Zauroczony pieknem tego miasta moglbym pisac o nim bez konca, mysle jednak, ze zostawie troche miejsca na ewentualne komentarze lub zapytania moich czytelnikow. Zapewniam Was, ze region, o ktorym pisze jest tak niesamowity i malowniczy, ze nawet najlepszy opis nie odda jego prawdziwego piekna…

Zostalem uwiedziony przez syreny…

Kommentare: 12 (Diskussion geschlossen)
  • #1

    Kasia (Mittwoch, 04 Juli 2012 09:24)

    Zastanawiam się właśnie czy mam teraz zmienić moje plany urlopowe - ha, ha. Zaczynam coraz więcej szperać w internecie i znajduję tam tylko potwierdzenie tego o czym tak ładnie piszesz – dzięki!
    Kasia

  • #2

    Jurek i Olga (Mittwoch, 04 Juli 2012 13:18)

    W listopadzie odwiedzimy z żoną córkę, która od 2 lat mieszka w Kalabrii (Cosenza). Mamy zamiar trochę pojeździć po tamtych stronach. Tak sobie pomyślałem, że przy dobrej pogodzie wyskoczymy trochę na północ i uda nam się też przy okazji przejechać przez Wybrzeże Amalfi. Najwięcej czasu spędzimy nad morzezm w Diamante, a stamtąd już tylko kawałek do Kampanii. Zobaczymy czy uda nam się ta nasza wycieczka. Do Włoch jedziemy pierwszy raz w życiu i znamy je tylko z opowiadań córki. Chcemy też zobaczyć Rzym i Monte Cassino – czasu powinno wystarczyć na wszystko, bo będziemy tam gościli całe 6 tygodni.
    Wiele przyjemności sprawia nam czytanie twoich komentarzy o tamtych stronach, a twoje zdjęcia to prawdziwa rewelacja.
    Pozdrawiamy - Jurek i Olga

  • #3

    Krystyna (Donnerstag, 05 Juli 2012 09:44)

    Zgadzam się z poprzednikami – dosłownie rewelacyjne fotki w połączeniu z twoimi słowami zachęcają do podróży w te malownicze strony. Patrząc na twoje fotki myślałam, że to Cinque Terre, ale te oddalone są od Wybrzeża Amalfi chyba o jakieś 600 km, chociaż panoramy są do złudzenia podobne. Warto było poczytać, chociaż nie wiem dlaczego tak mało mówi się o tamtym regionie, a jeśli już to tylko zawsze o Capri, które i tak jest na polską kieszeń mało realne. Pisz dalej, dobrze się czyta – trochę się uśmiałam z twojego ostatniego zdania o tych syrenach – dobrze, że dopisuje nam jeszcze humor – bardzo dobrze!
    Życząc słoneczka i jeszcze więcej uśmiechu pozdrawiam z Łodzi – Krystyna.
    (PS – specjalne pozdrowienia dla twojej „Syreny“ ze zdjęcia)

  • #4

    Witold Jarzyna (Samstag, 07 Juli 2012 19:53)

    Widze, ze zainteresowaly Was moje artykuly z tych pieknych stron Bella Italia. Bardzo mnie to cieszy i dziekuje Wam za mile slowa. Jurkowi i Oldze, ktorzy wybieraja sie do Wloch jesienia moge tylko pozazdroscic tak dlugiego tam pobytu i polecam goraco "moje strony". Z pewnoscia nie bedziecie rozczarowani! Porownanie z 5 Terre jest nie tak wcale bledne jak sie wydaje, bo tereny sa faktycznie podobne.
    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie z Berlina
    Witek

  • #5

    Grzegorz Okonek (Dienstag, 10 Juli 2012 12:24)

    W ciekawy sposób opisane przeżycia z odbytych podróży – tylko pozazdrościć.
    Pozdrawiam - Grzegorz

  • #6

    Maria Sz. (Dienstag, 10 Juli 2012 16:10)

    Dobrze się czyta – można przy tym snuć marzenia o ciekawych i mało znanych stronach! Dla mnie fantastycznie, a do tego te twoje zdjęcia.
    Czekam na więcej - Marysia

  • #7

    Andrzej (Donnerstag, 12 Juli 2012 18:32)

    Z usmiechem na twarzy mimo ze w Hamburgu caly czas pada odwiedzilem twoja Homepage. Nie myslalem, ze sie az tak rozpiszesz. Juz kiedys pisalem, ze podobaja mi sie twoje blogi i nic sie nie zmienilo. Przy okazji tez zajrzalem bardziej dokladnie do twoich fotek - prawdziwa bomba! Po obejrzeniu tego wszystkiego jeszcze lepiej mozna zrozumiec to, o czym tyle piszesz. Wkrotce wyruszam z moja Freundina na nasza tegoroczna trase - plecaki juz spakowane, a Malta czeka. Napisze ci jak bylo kiedy wrocimy, pod koniec sierpnia. Ciesze sie jak dzieciak, a Katja mnie caly czas uspakaja i mowi, ze mam troche radosci zostawic na pozniej. Znasz pewnie powiedzenie: "Die beste Freude ist die Vorfreude". Patrzac na mnie doskonale ciebie rozumiem jak piszesz o twoich przezyciach. Jeszcze jedno sobie postanowilem - bede wiecej knipsal podczas wedrowek.
    Mam tylko nadzieje, ze pogoda bedzie lepsza niz ta u nas.
    Pozdrawiam
    Andrzej

  • #8

    Magda (Freitag, 13 Juli 2012 13:20)

    Prawie 15 lat temu uczestniczylam w 2-miesiecznym obozie archeologicznym dla studentow we Wloszech. Bylismy rozlokowani w Bari na wschodnim wybrzezu. Starym fiacikiem 126p udalismy sie na podboj „Bella Italia“. Mielismy wtedy w glowie tylko jedno – poznac ile sie da z tego pieknego kraju. Objezdzilismy wtedy prawie cale Wlochy, a nasze trasy byly zawsze po ok. 300-400 km, zawsze w czasie weekendow. Po jednej z takich tras wracajac z Watykanu nasz maluch doslownie sie rozkraczyl i nie myslac dlugo sprawilismy sobie stare Punto. Pierwsza nasza wyprawa „prawdziwym“ samochodem zaprowadzila nas poprzez Neapol, Sorrento, Salerno az na czubek „buta“ do Palermo. Do dzisiaj mam przed soba te szalone zakrety Wybrzeza Amalfi. Ten odcinek na szczescie za kierownica siedzial Antonio, ktoremu trasa ta byla juz znana, wiec udalo nam sie przezyc. Do dzisiaj przetrwalo jedno bardzo ciekawe zdjecie, na ktorym stoimy zakleszczeni na drodze, a za nami tablica Castiglione z kierunkami do wyboru, albo Ravello, albo Salerno. Byla to jedna z moich bardziej szalonych wycieczek. Podroz na poludnie i pozniej powrot to tez przygoda za przygoda. Tych czasow nie moge zapomniec i czesto mysle, ze warto bedzie sie znowu kiedys wybrac na stare szlaki z mlodych lat. Tak samo mysle tez o Grecji gdzie tez czesto bywalismy. Pewnie dzisiaj bym gdzies tam pracowala jako archeolog, jednak z moim zawodem nie mam obecnie nic wspolnego, bo zajeta wychowywaniem dzieciaczkow (4) i prowadzeniem domu calkowicie odeszlam od tego co tak bardzo mnie kiedys pociagalo i intrygowalo. Mieszkam obecnie w Monachium i razem z moim mezem nasze urlopy spedzamy w Alpach, w naszym krolestwie, albo tez jestesmy w Argentynie, skad pochodzi Jose (poznalismy sie na podobnym obozie w Grecji). Twoj artykul przeczytalam calkiem przypadkowo po szperaniu w Googlach o Amalfi. Zarowno twoj blog i twoja strona sa godne uwagi i bede je polecala wsrod znajomych. Serdecznie pozdrawiam z poludnia – Magda.

  • #9

    Blażej i Hania (Donnerstag, 09 August 2012 10:27)

    Witaj Witek!

    W czerwcu pozwoliłem sobie na eskapadę mojego życia – zrobiliśmy wraz z żoną objazd po pięknym kraju jakim są niewątpliwie Włochy. Przejechaliśmy ponad 5 tys. kilometrów naszym busikiem i jesteśmy teraz bogatsi o niezliczone wrażenia. Było to nasze pierwsze spotkanie z tym krajem, nie licząc krótkiej wycieczki sprzed lat do Watykanu.
    Zachwyceni urokami „bella italia“ i serdecznością Włochów postanowiliśmy w przyszłym roku powtórzyć naszą wyprawę. Te dwa tygodnie były zbyt krótkie, bo dużo czasu zajęła nam tylko jazda.
    Ze Szczecina wyjechaliśmy wieczorem, a dopiero rankiem następnego dnia dotarliśmy do naszego pierwszego celu, tj. do Padwy. Nie będę tu teraz pisał o wszystkim co widzieliśmy podczas tych dni na południu, ale byliśmy też w „twoim“ Amalfi. Przejazd z Sorrento do Salerno to rzeczywiście wielka przygoda. Doskonale rozumiem dlaczego z takim romantyzmem i zapałem piszesz o tych stronach, a moja Haneczka chce koniecznie wrócić do Positano. Przez całe amalfitańskie wybrzeże tylko przejechaliśmy, ale to co zobaczyliśmy …zatkało nas – dosłownie!
    Obiecaliśmy więc sobie, że na jakiś czas zostawimy w spokoju Hiszpanię i skierujemy się na poludnie Włoch. Bardzo się cieszę, że dzięki namiarom znajomego trafiłem na twoją stronę internetową – dzięki za twoje typy i zazdroszczę ci zapału. Moc pozdrowień ze Szczecina od Blażeja i Hani – trzymaj się!

  • #10

    Jola Cz. (Freitag, 10 August 2012 08:59)

    Cześć Wam wszystkim!
    Nie ma się co czarować – czytałam trochę o tym zakątku i mogę stwierdzić tylko jedno – dla nas, normalnych obywateli tego kraju, jest to strefa raczej niedostępna, chyba tylko na zasadzie całkiem normalnej wycieczki objazdowej. Z tego co można przeczytać ten region należy do nieco droższej kategorii turystycznej nie bardzo na polski portfel. To nic, że dla niektórych jest to bez większego znaczenia, dla nas długo jeszcze sfera marzeń! Ciekawe strony tak, czy tak i fajnie, że o tym piszesz, my pozostajemy jednak przy naszych Mazurach, które sa cudowne.
    Bartoszyce pozdrawiają Berlin – Jola z Grzegorzem

  • #11

    Witold Jarzyna (Sonntag, 12 August 2012 13:03)

    Serdecznie witam Was w piekne niedzielne poludnie. Ogromnie sie ciesze, ze piszecie tu tez o Waszych uwagach do mojego artykulu i ogolnie do tematu podrozowania. Czytajac wpis Joli i Grzegorza musze przyznac, ze nie bardzo rozumiem o co chodzi w sformulowaniu dot. "polskiego portfela". Kochani wrocilem przed tygodniem z urlopu nad polskim morzem, konkretnie z Jastrzebiej Gory. Bylem zszokowany cenami w tamtejszych hotelach. Krotko - porownujac tygodniowy pobyt w jednym z wybranych hoteli (ceny roznych hoteli porownywalne i w zasadzie bez roznic) z tygodniowym pobytem na Sardynii wlacznie juz z przelotem samolotem ksztaltuja sie nastepujaco: 1 tydzien w Jastrzebiej Gorze = 10 dni na Sardynii. Prosze nie zapominac, ze ta druga cena wlacznie z samolotem! Nie wiem wiec skad to wlasnie takie stawianie sprawy... Ten temat byl juz tu chyba kiedys poruszany i przyznaje, ze powoli przestaje rozumiec polskie realia w bazie turystycznej. Do tego musze tylko na marginesie dodac, ze mimo tak slonych cen wszystkie hotele byly kompletnie pelne i nie bylo mowy o ewent. przedluzeniu pobytu.
    Serdecznie pozdrawiam - Witek

  • #12

    Monika (Dienstag, 14 August 2012 11:24)

    Potwierdzam - to prawda!
    Pozdrowienia
    Monika